01/01
Wszystko zaczęło się wtedy, gdy tak na prawdę moje życie miało się skończyć.
Sama, z mega długami, komornikami, problemami i bez pracy. Nie widziałam żadnej szansy na lepsze jutro. Wysyłałam CV, ale kobiecie po 40 tce nie jest łatwo znaleźć dobrą pracę.
Byłam znerwicowana, załamana i bez nadziei. Depresja, czasem alkohol, było ciężko.
W końcu znalazłam ogłoszenie w necie, szukali kogoś na stanowisko pomocy biurowej. Duży holding, praca 5 dyni w tygodniu po 8 godzin. Idealna praca dla mnie. Wysłałam CV, ale wiary nie miałam.
Po dwóch tygodniach zadzwonił telefon, zostałam zaproszona na rozmowę. Cieszyłam się jak dziecko, może wreszcie coś się zmieni. Wtedy nie widziałam, że tak bardzo się zmieni
Rozmowa była krótka i rzeczowa, wieczorem dostałam wiadomość, że jestem przyjęta na okres próbny i zaczynam od nowego tygodnia. Udało się, mam pracę, więc będzie lepiej
Praca była ok. Pisałam pisma, kserowałam, wprowadzałam różne dane do systemu. Koledzy z działu też ok, każdy zajęty swoją pracą, niektórzy z dużymi ambicjami. Było dobrze.
Dodaj komentarz